Moje lenistwo, ufność + cwaniactwo polaczków spowodowały, że kupiłem auto, które jak się okazało jest po dużym dzwonie. Jakieś spore drzewo, lub inny przystanek autobusowy. Jedyne "pocieszenie" to to, że jest to cały FR a nie poskładane z Top Sportem itd.
No ale do czego zmierzam. Auto kupiłem po "normalnej" cenie, tak jak stoją na przykład na allegro (zresztą stamtąd znalazłem sprzedającego). Nie była to żadna okazja w stylu "idealny FR 2005 150KM za 48 tys."
Mam teraz dwa wyjścia:
1. Spróbować znaleźć podobnego jak ja frajera i sprzedać auto. Niestety będę w plecy minimum 10 tys. a może i więcej (trochę zainwestowałem już w auto - nowe opony zimowe z felgami, chip, nawigacja, a do tego auto jest na firmę więc idzie do zapłacenia VAT).
2. Naprawić auto i sprawić, że może jednak będzie to coś w miarę dobrego.
W ASO zaśpiewali mi, że do wymiany od razu nadają się następujące rzeczy:
- wózek przedni
- wahacz lewy
- zwrotnica lewa
- amortyzator lewy
- pas bezpieczeństwa (kierowcy)
Pewnie dojdą to tego airbagi (wstawiony opornik w wystrzelonym pasie uniemożliwiał sprawdzenie czy poduchy w ogóle są), jest małe (ale to naprawdę małe) prawdopodobieństwo, że nieszczelny jest intercooler.
Licząc optymistycznie (i nie wszystko kupując w ASO) pełna naprawa może kosztować z 5 tys., ale może się zamknąć również w 8 tys....
Sam nie wiem co robić... Nie mam za bardzo ochoty i czasu na sprzedawanie auta, poza tym nie potrafię kłamać i nie będę umiał wcisnąć komuś kitu. Dlatego skłaniam się jednak do drugiego rozwiązania (może za pomocą klubowiczów uda się zakupić wspomniane części po jakichś dobrych cenach?).
Co Wy byście zrobili na moim miejscu?
Pozdrawiam
