Witam kolegów.
Nie jeżdże co prawda Leonem ale chcę Was przestrzec przed pewnym warsztatem w Częstochowie które kompletnie spartolił mi silnik w aucie a teraz próbuje uniknąć odpowiedzialności.
Jeśli to nie jest prawidłowe miejsce proszę przenieść we właściwe.
Miejsce zdarzenia - ul. Piastowska 81 Częstochowa,
http://www.lista.e-sieci.pl/place50059, ... arian.html
Moje turbo zaczęło przeładowywać, wiec po krotkim czasie jak tylko zauważylem tą nieprawidłowość oddałem auto na czyszczenie kierownic (turbinia od AJMa)
Dodam że wcześniej auto nie brało jakoś dużo oleju (w granicach 0,5 - 0,7 l od wymiany do wymiany co 15 tys km)
Przy okazji miał zostać zamontowany kolektor z silnika 1.9tdi 130KM oraz przelot zamiast EGR
W sobote podjechałem do warsztatu zapytać jak im idzie i powiedzieli że skladaja auto i na poniedzialek bedzie, na moje pytanie w jakim stanie jest turbina uslyszałem że luz na wiriniku jest minimalny wszystko jest ok.
W poniedziałek 21 lutego dostałem rano telefon że jest problem z moim autem, pojechalem na miejsce i dowiedziałęm się że 4l oleju przeszło przez turbine w wydech a turbina zakończyła swój żywot.
Uslyszalem że to przez to że turbina teraz zaczela sie krecic "normalnie" a nie tak jak wczesniej czyli wolno , oczywiscie powiedzialem że nie było niedoładowania wiec to bzdury co mówią, zaczęli się jąkać i stwierdzili że czasem sie tak dzieje jak się turbo wyczyści. Ale przecież nie "dobierali sie do samej turbiny" tylko ją czyścili!
26 lutego pojechaem na rozmowę wraz z moim ojcem. Szef warsztatu stwierdził że turbo się samo zepsuło a mógł się do tego przyczynić kolektor wraz z przelotem EGR.
Zostało więc ustalone że ja dostarcze turbinę i olej a oni poskładają wszystko do kupy, dodatkowo właściciel warsztatu powiedział że zamontuje oryginalny kolektor z wersji 115KM wraz z EGRem.
Poszukiwania turbiny trwały 2 tygodnie, po rozmowie z kilkoma osobami zajmującymi się turbinami wybór padł na turbo od wersji 1.9 TDI 130KM które jest po prostu trwalsze od tego stosowanego w wersji 1.9 TDI 115KM.
Turbine dostarczyłem do warsztatu 9 marca, położyłem ją na blacie w warsztacie, i nie zostały wobec niej zgłoszone jakieś uwagi. Obiecano że auto zostanie poskładane do końca tygodnia tj, do 12 marca.
12 marca w okolicy godzin południowych dostałem telefon że jest problem z autem i jestem proszony o przyjazd do warsztatu. Zjawiłem się prawię natychmiast na miejscu , auto stało w warsztacie, maska była otwarta, pod spodem widziałem wytarte ślady po oleju, po środku z przodu auta również był olej ale tylko wolno kapał. Kolektor o dziwno nie został zamontowany taki jak miał być czyli z wersji 115KM tylko cały czas siedziałkolektor z wersji 130KM. Czekałem na szefa, żaden z pracowników nie chciał mi nic powiedzieć. Po ok 20 minutach przyjechał właściciel, myśląć że sprawa nie jest poważna zapytałem czy "będzie jeździć", odpowiedź zabrzmiała "nie".
Właściciel warsztatu zaczął opowiadać co się stało, że zamontowali turbo, wszystko poczyścili, odstawili auto na zewnątrz na biegu jałowym żeby turbina się ułożyła. Po jakimś czasie auto zaczeło strasznie dymić na biało-szaro. Były problemy ze zgaszeniem, wkońcu podobno zdusili go wysokim biegiem. Pokazane zostały mi świeże żarowe, jedna z nich została zwęglona. Dowiedziałem się rózwnież że auto później zostało uruchomione jednak bardzo nie równo pracowało wręcz silnik chciał wyskoczyć, więc zostało zgaszone.
Na tym zakończyła się rozmowa.
Kolejna odbyła się 6 dni później tj. 18 marca. Głównym jej założeniem było dogadanie się i załatwienie całej sprawyc z polisy OC warsztatu. Podczas rozmowy właściciel twierdził że turbina była wadliwa, i że zwróciła olej do silnika. Na moje słowa iż rzeczoznawca powiedział mi że takie zdarzenie może dojść przez niewyczyszczenie układu dolotowego i IC właściciel nic się nie odezwał, tylko po chwili powiedział że turbina podała olej do układu dolotowego. Oświadczenie nie zostało podpisane. Dowiedziałem się również że samochód może sobie stać nawet i rok. Zaznaczył że nic nie było wyjmowane ani nie ruszane. Miał się namyśleć i odezwać wtorek-środa.
Dzisiaj tj. 22 marca pojechałem odebrać polise OC i AC z warsztatu. Dowiedziałem się że sinik był rozkręcany, bo właściciel sprowadził jakiegoś rzeczoznawcę, był robione zdjęcia itd. Doszło do narusznie mojego dobra bez mojej zgody! ...
Ot cała historia. Przestrzegam wszystkich przed tym warsztatem. Dowiedziałem się że to nie jest pierwszy przypadek gdy umywają ręce od odpowiedzialności. Ale to juz inna historia.