Nadszedł czas, aby dokonać ciężkiego wyboru: pozbyć się czy wierzyć, że to ostatnia awaria:)
Tak, tak, wiem BMN 2.0 tak ma/ to standardowe/ itp / itd. Ale ile można:)
Autko z 2007 roku, zakupione w 2010 z przebiegiem 27tyś jako niebite(prawda teraz i tak nic nie zmieni, więc się nie mam zamiaru zbędnie użalać:)
Kilka ładnych napraw przeszło:
2011r:
- skrzynia biegów
- sprzęgło
- pompa paliwa(zalałem Vervę 98… bez komentarza)
2012:
- 2xwtrysk + wiązka
- głowica(nieszczelność, zaciągał płyn aż miło)
- wybierak
-łożysko PP
- akku
-termostat
2013:
- rozrząd(przy 84K)
- łożysko TP
- pęknięta głowica(zapchany kanał olejowy, powymieniane krzywki, zawory, głowica)
I teraz pytam... co dalej? Czy macie pomysł co jeszcze mnie czeka? Mam wrażenie, że już niewiele części zostało, których nie wymieniłem:) Ostatni wtrysk - z tym się pogodziłem, ale chciałbym oszacować ile cierpliwości i portfela jeszcze mi Leoś zabierze i czy warto. A może sprzedać, zapomnieć i przeprosić się z benzyną?
Za jakiekolwiek sugestie/uwagi z góry dziękuję!