Zacznę od samego początku.
Zakupiłem Seata Leona II, 2.0 TDI 140KM. Nacieszyłem się nim przez około 700km i zaczeły się schody

Przy niskim poziomie paliwa tzn: czyli gdy była nad czerwonym polem przy tej grubej kresce zilnik zgasł i nie chciał odpalić (zapaliły się kontrolki świec żarowych). Wiadomo sznur i do mechanika.
Diagnoza: Regeneracja 3 wtrysków, uszczelnienie 1 i uszczelnienie pompy wysokiego ciśnienia. Płukanie zbiorników przewodów itd...
Koszt: 5000 zł
Dojeżdżam do domu, powtórka z rozrywki silnik gaśnie, lampki od świec żarowych. Jednak auto po chwili odpala, mechanik stwierdza, że może pęcherz powietrza zapodział się w przewodach. No to jadę do dziewczyny.
Rano auto kaput, weekend sznur i do mechanika. Diagnoza poniedziałkowa - pompa paliwa. Jednak po jej wymianie dalej było coś nie tak. Więc oddali auto do elektryka, popatrzył, porobił. Testowali cały dzień nic się nie działo. Ponoć było zwarcie czy coś w tym stylu. I gdy otwierało się drzwi, klapę bagażnika odpalała się pompa paliwa - przez co wcześniejsza ponoć się spaliła.
Koszt: 1270 zł
Auto odebrałem na rezerwie przejechałem 30 km, trzeba zatankować... leje 9 litrów. Wskazówka na problematycznym poziomie co za 1 i 2 razem czyli kawałek nad czerwonym polem. Zapalają się świece żarowe, ale o cudo auto nie gaśnie, lampka tylko cyka i cyka. Zalałem auto za kolejne 100 zł auto śmiga, nie wyświetlają się żadne błędy. Zobaczymy co jutro w drodze na uczelnie.
Teraz pytanie, szukałem, grzebałem, wertowałem...
Gdy wskazówka paliwa jest na danej wysokości zaczynają się palić świece żarowe, w czym może być problem? Zawór ciśnienia paliwa? Jakiś jego czujnik?
Czy mogłem zostać oszukany przez mechaników a także firmę regenerującą wtryski? Mam dane wtrysków z przed i po regeneracji, firma: Turbo Tec z Jaworzna.
Aktualnie mam zamiar nie schodzić poniżej połowy zbiornika i zobaczyć czy sytuacja będzie się powtarzać.
Proszę o nie usuwanie wątka... ;c