Z doświadczenia wiem, że jeżeli chcemy naprawiać samochód na oryginalnych częściach, to należy wybrać opcję naprawy bezgotówkowej i samochód wstawić do warsztatu (nie musi być ASO).
Miałem kolizję z sarną i na szczęście polisę AC z wariantem serwisowym

Do wymiany kwalifikował się zderzak przód, grill, reflektory (same reflektory nie uszkodzone, jak na złość popękały zaczepy mocowań

), chłodniczka klimatyzacji z parownikiem, wyciągnięcie wgniotki z maski i prawego błotnika + lakierowanie tych elementów.
Wycena rzeczoznawcy od ubezpieczyciela: 2.908,58 zł więc się lekko podkurzyłem (swoją drogą ciekawe, czy znaleźliby na rynku części w cenach, jakie podali w swoim kosztorysie, chyba nawet przesyłka z Chin najgorszego sortu zamienników wyniosłaby więcej), ale nic to, wstawiłem samochód do warsztatu i uzgodniłem, że tak czy inaczej robimy na oryginalnych częściach i tak jak Bozia przykazała, gdyby były problemy to płacę ze swoich, pozywam ubezpieczyciela i po ok. 3 latach uzyskuje wyrok zasądzający wraz z odsetkami.
Warsztat wystawił FV na ok. 10.500 zł (ceny samych w/w części prawie 6 tys. zł) i ubezpieczyciel bez żadnej zwłoki wypłacił kasę na konto warsztatu (kwotę "bezsporną", tj. te ich wyliczone 2.908,58 zł wypłacił wcześniej, tak więc dopłacił resztę w ciągu 14 dni od przedstawienia FV).
Reasumując: nie ma co się oglądać na wyceny ubezpieczyciela, ważne jest żeby tylko dokonał oględzin i spisał, jakie części są do wymiany i naprawy. Obecnie ubezpieczyciele mają na uwadze, że sądy dobrały się im do dupy w kwestii zaniżania odszkodowań czy nie uwzględniania przy naprawie oryginalnych części. Oczywiście swoje 3 grosze mają do powiedzenia w tej kwestii również różnego rodzaju "kancelarie" odszkodowawcze. W końcu, nie bez powodu płacimy coraz większe składki na ubezpieczenie
