wystartowałem wczoraj auto i po przejechaniu 200 metrów diagnoza: brak turbiny. Pojechałem do serwisu - przegryziony przewód od turbiny. Wyszedłem o 23 na fajkę na balkon - kuna popierdziela po parkingu
Zapłaciłem 120 zł, tylko dlatego, że mechanik dosztukował przewód z innego zestawu, też przegryzionego, ale w innym miejscu
Podobno jest tak, że kuny strasznie lubią przewody w Leonach. Mechanik opowiadał, że jeden klient sprzedał 3 miesięczne auto, bo nie mógł dać sobie rady.
Macie jakieś pomysły, jak poprosić kunę, żeby zostawiła w spokoju moje auto? Od razu mówię, że w grę nie wchodzi wiatrówka
Może jest jakiś zapach, którego kuna nie lubi? Najchętniej kupiłbym od jakiegoś myśliwego kawałek już odstrzelonego lisa. Chyba że ktoś wymyślił lisie feromony w sprayu
Słyszałem też, że są odstraszacze elektroniczne. Działa to?
Pzdr,
G.