Cieżki temat cię czeka
Lahmed. Ja gdybym kupował nowe auto chyba postąpiłbym tak jak ty ale rozstrzygnięcie czy auto było malowane dodatkowo czy jest cieżkie
Według mnie:
1. Samochód powinien mieć do 150um (mikrometrów) na większości powierzchni samochodu, ale elementy mniej podatne na uszkodzenia mogą mieć mniejszą grubość.
2. Grubość powłoki lakierniczej zależy również od marki samochodu, jego koloru, oraz specyfiki bryły (ostre krawędzie gdzie lakier moze szybciej sie wytrzeć) - trudno wyczuć jaki standard jest w Seacie - niestety Iberia na takie zapytanie pewnie nie odpowie :/
3. Czujniki grubości lakieru mogą prezentować również rozbieżne wartości - dlatego warto jest aby sprawdzić jego kalibrację oraz sprawdzić (tak jak koledzy piszą) grubość powłoki lakierniczej innych samochodów Seata np. nowej Ibizy czy innego Leona
4. Po numerze VIN na tym etapie nie wiele sie dowiesz, gdyż numer VIN zaczyna "żyć" w momencie gdy samochód opuści fabrykę wtedy jest dokonany pierwszy wpis w systemie. Wszystkie poprawki, niedoróbki wykonywane w fabryce są skrzętnie skrywane i zanim samochód osiągnie pełną sprawność i odbiór techniczny i jakościowy te niedoróbki nie są nigdzie odnotowywane poza wewnętrzną dokumentacją fabryki która nie jest udestępniana.
5. Powtórne malowanie samochodów w fabryce zdarza się. Fakt ze niezwykle rzadko ale się zdarza. Przyczynami mogą być różne czynniki wpływające na to ze samochód nie przejdzie odbioru jakościowego powłoki lakierniczej. Przyznają sie do tego nawet najlepsze marki (dla wyjaśnienia i nie wiem tego z programów discovery itp ale kilkukrotnie byłem na linii produkcyjnej i w lakierni jednej z wiodących marek)
6. W twoim przypadku zdecydowanie przychyliłbym sie ku takiemu rozwiązaniu, aby zapłacić niezależnemu rzeczoznawcy z uprawnieniami biegłego sądowego, który dokona badania grubości lakieru w obecności Twojej i sprzedawcy. Jego opinia kosztuje niewiele ale gdy sie okaże że samochód jest malowany gdzieś tam u henia&stasia to sprawa pewnie skończy sie w sądzie i opinia rzeczoznawcy wtedy jest wiążąca w rozstrzygnięciu sporu.
Najgorszym jest to, ze zdarzają się samochody, które są uszkodzone podczas transportu, wyładunku itp itd, przechodzą lakierowanie i są sprzedawane jako igły bez uszkodzenia.
Sam znam przypadek z roku 2005 gdzie dość zamożny Pan zamówił sobie Seata Alteę dla żony z full full opcją (skóra, navi, ksenony - generalnie masakra cenowa wyszła), podczas transportu przy wyładunku samochód został dość poważnie uszkodzony - maska, zderzak, reflektor, błotnik, troche plastików itp. Na umówiony termin na który był umówiony odbiór Pan sie stawił z gotóweczką. Na salonie załatwiano formalności, przekazywano dokumenty itp itd, a w lakierni przy salonie kończono polerowanie lakierowanych elementów. Oczywiście klient niedowiedział sie o tym że samochód ma juz za sobą historię blacharsko-lakierniczą - dla mnie to s...syństwo jakich mało. BTW Żebyście nie zrozumieli mnie źle nie miałem powiązania ani z tym salonem ani z osobą kupującą ale poznałem tą historię od osoby kiedyś była związanej z tą firmą.
