Lezz, mało kto dobrze ogarnia temat odgrzybiania, jak widać
Wpuszczanie chemii bezpośrednio do kratek to samo zło, tłusty, lepki preparat za daleko nie dotrze, a pozostawi świetny grunt do tworzenia się nowych zarodników grzyba i kolonizacji bakterii. Jest to stara metoda, najtańsza, najszybsza i zero gwarancji, a straty w zamoczeniu elektroniki mogą być kosztowne.
Jeśli smród jest bardzo przenikliwy to pozostaje wymontowanie parownika i dokładne mechaniczne czyszczenie + dezynfekcja miejscowa. Minusem jest oczywiście demontaż.
Jeśli smród jest delikatny to zdecydowanie polecam użycie sprayu Loctite - chemia wypuszczana do wnętrza z puszki samoopróżniającej się w przeciągu kilku minut, działa podobnie jak rozprasanie środka za pomocą ultradźwięków. Oczywiście nie dozujemy go bezpośrednio do nawiewów, tylko pośrednio "w powietrze", przy włączonym obiegu zamkniętym.
Preparat Loctite pozostawia chemiczną, śmierdzącą woń, więc zalecam następnego dnia ozonowanie. Dobre ozonowanie, wydajność do 30g/h (sesja ok. 30-45m) powinno zatrzymać smród na jakiś czas. Smród powróci, a nawet będzie obecny czasami po wyłączeniu klimy, ale da się z nim żyć.
Ja zastanawiam się nad powtórzeniem zabiegu Loctite+ozonowanie za jakiś krótki czas, chociaż opinie użytkowników nowych R dają potwierdzenie, że "ten typ tak może mieć".
Podstawa to oczywiście wymiana filtra kabiny/przeciwpyłkowego
I profilaktyka, czyli wyłączanie klimy na kilka km przed dotarciem do celu, w celu oszuszenia kanałów wentylatora i umożliwienie skroplinom drenażu przez rurkę z parownika.
Nadmienie, że zająłem się tematem gruntownie, fora, tele, wizyty w serwisach klimy i większość z tych ludzi ładuje co popadnie do kratek wentylacyjnych, w rurkę odprowadzającą z parownika i twierdzi, że to mega profesjonalna robota
Przestrzegam przed zbyt długim ozonowanie z dużą wydajnością - 8-30g/h, długim czyli powyżej 1h jednorazowo, ponieważ były odnotowane przypadki silnego utlenienia plastyków deski rozdzielczej i tapicerki. Także wszystko z głową
