Opiszę sytuację ze szczegółami
Wjazd na parking pod marketem, jak zwykle ciasno jak licho, przy parkowaniu coś tam mieszałem biegami i sprzęgłem - silnik mi zgasł ale "na luzie" wjechałem na miejsce (była lekka pochyłość) i poszedłem na zakupy.
Auto zostało na biegu wstecznym + zaciągnięty ręczny.
Po ok godzinie wracam, uruchamiam silnik(z wciśniętym sprzęgłem i na wstecznym biegu) i w tym momencie pierwsze zaskoczenie, pomimo wciśniętego sprzęgła auto powoli (bardzo wolno) rusza do tyłu (pod górkę).
Drugie zaskoczenie jest takie, że pomimo zwolnienia sprzęgła zostało ono "przy podłodze" (wciśnięte).
Wyłączyłem silnik, wszystkie biegi na wyłączonym silniku wchodzą poprawnie, po włączeniu silnika z dużym trudem udaje mi się wbić wyłącznie wsteczny.
Próby "wbicia" dowolnego biegu i zrobienia czegokolwiek trwały może minutę (nie więcej niż dwie) - po prostu spróbowałem - nie udało się więc wyłączyłem silnik i zacząłem kombinować co się może dziać.
Odrobinę spanikowałem bo byłem na "obcym terenie" i wracałem do domu a miałem przed sobą jeszcze ok 650 km
Jedyne co przyszło mi do głowy to sprawdzenie poziomu płynu hamulcowego (coś tam skojarzyłem, że jest "połączony" ze sprzęgłem) - płynu było pod dostatkiem.
Drugą rzeczą, którą zrobiłem to palcem (bez żadnego wysiłku) podciągnąłem pedał sprzęgła do normalnej pozycji - żadnego oporu , delikatnie pociągnąłem i wróciło na swoje miejsce.
Ostrożnie uruchomiłem silnik i przetestowałem zmiany biegów - wszystko działało bez najmniejszego problemu, pojeździłem trochę po parkingu, przetestowałem - wszystko ok.
Zarówno sprzęgło jak i biegi funkcjonowały bez najmniejszych zastrzeżeń.
Zdecydowałem się jechać w trasę.
Oczywiście pierwsze kilometry jechałem wyjątkowo ostrożnie i delikatnie, starałem się jak najmniej zmieniać biegi, ale oczywiście przy takiej trasie po pewnym czasie trzeba było zacząć "normalne" korzystanie ze sprzęgła i biegów - szczególnie, że przebijałem się przez kilka dużych miast (masa korków, robót drogowych itp), dodatkowo masakra pogoda :/
I teraz pytanie:
czy to co się wydarzyło to mogła być jednorazowa przygoda ( coś w stylu przytarłem sprzęgło przy parkowaniu "coś tam się skleiło" ale po powrocie do normalnej pozycji roboczej jest już ok, czy też może to jest jakiś typowy pierwszy objaw zbliżającej się większej awarii?
Wiem, że to będzie raczej "gdybanie w ciemno" ale mimo wszystko proszę o jakieś konstruktywne wypowiedzi, być może ktoś miał z czymś podobnym do czynienia.
Z góry dziękuję.

