W czwartek jeżdżę autem i nie ma żadnego problemu. Doładowanie jest, wszystko pracuje jak należy.
W piątek auto stało, w sobotę wieczorkiem wsiadam do auta - i zonk. Turbo nie ładuje. Zawijam do garażu spowrotem.
W niedziele auta nie ruszałem, w poniedziałek z rana do marana. Całą drogę turbo nie ładuje.
Mechanik z marana wpada z vagiem - sprawdza czy są błędy - błędów brak i nagle ni z gruchy ni z pietruchy jest ciśnienie doładowania.
Dzisiaj rano odpalam auto i... dupa

Ale ponieważ już i tak spóźniony byłem jadę. W korkach trochę wachluję gazem i patrzę na wskaźnik, jak już auto się rozgrzało - oliwa ok 80 C patrzę a tu nagle doładowanie wróciło i auto jeździ jak należy.
O co caman ? Ma ktoś jakiś pomysł ?