Po prawie 4 latach bezawaryjnej eksploatacji od jakiegoś czasu co kilka dni u mnie w Tolku zapalała się kontrolka od płynu chłodniczego. Jednak po przejechaniu ok. 300-400 m zawsze gasła. Płynu w sumie nie ubywało, więc nic z tym problemem sobie nie robiłem. Kilka dni temu wracając z dłuższej trasy postanowiłem przegonic trochę auto i podczas podjazdu temp. silnika wzrosła mi do ok. 95 w związku z czym ściągnełem nogę z gazu, temp wróciła do 90 st. Następnego dnia znowu udałem się w dalszą trasę i podczas powrotu znowu wzrosła temp. która dodatkowo nie spadała po zwolnieniu. W związku z czym zatrzymałem się i zauważyłem, że płyn ucieka przez urwany wężyk. Po jego zamontowaniu i uzupełnieniu płynu udałem się do warsztatu gdzie na miejscu stwierdzono przepaloną uszczelkę pod głowicą. Dziś będąc w warsztacie dowiedziałem się, że po rozebraniu głowicy dodatkowo stwierdzono uszkodzenia na tłokach cylindrów :/. Jutro mają byc one zdemontowane i jeżeli uszkodzone zostały cylindry to czekał mnie będzie kapitalny remont silnika lub wymiana na używkę :

. Co wychodzi taniej i daje większą gwarancję braku problemów z silnikiem w przyszłości? Czy w tym przypadku wogóle konieczny będzie ten remont czy wystarczy sama wymiana uszczelki połączona z jej planowaniem i wymianą rozrządu i oleju? Najgorsze w tym jest to, że znalazłem już kupca na swojego Tolka i miałem czas do świąt na znalezienie dla siebie Leona 1p
