przez johny_11_89 » 18 sierpnia 2014, 17:27
Drodzy koledzy i koleżanki,
Temat u mnie nie co bardziej skomplikowany i zagmatwany. Proszę zwrócić uwagę, iż piszę go ku przestrodze i uwadze, abyście nie padli ofiarami pazernych i nie douczonych "mechaników", którzy bardzo chętnie wymienią dobre części OE na nowe zamienniki, ściągając za to nie małe pieniądze. Moja przygoda z Leonem 1M zaczęła się w październiku 2013 w zachodnich Niemczech, gdzie osobiście po niego pojechałem. Samochód był wyjątkowo utrzymany silnik ASV, skrzynia EGS, wersja signo z 2001 roku. Moją uwagę od razu zwróciły dziwne drgania jadąc na autostradzie, jednak wtedy byłem przekonany że to wina nie wyważonej opony. Autem przyjechałem do Polski, nie co zaniepokojony, ponieważ auto przez całą drogę wpadało w rezonans, drgania przy prędkości 75km/h-80km/h na stosunkowo niskich obrotach ok. 1500 obr/min, które nasilały się przy skręcie w prawo, czułem też na kierownicy dziwne drgawki.
Wywarzanie niczego nie dowiodło, drgania były takie same przełożyłem opony z przodu na tył nadal to samo. Przez zimę zbytnio nie oddalałem się od domu więc temat zostawiłem na wiosnę, sporo czytając na forach i szukając odpowiedzi. Proces przeważenia kół oraz zamiany powtórzyłem w kwietniu 2014. Nadal bez zmian. Udałem się do warsztatu (jak mi się wydawało profesjonalnego) z kilkoma stanowiskami, dobrze wyposażonego. Tam stwierdzono że to wina opon, w milczeniu pozwoliłem jeszcze raz przeważyć opony. Wszyscy zrobili wielkie oczy jak okazało się, że tylko jedna opona miała 5 gram różnicy. Czas na jazdę próbną, mimo wcześniejszemu wyważaniu kierownik zakładu stwierdził, że to wina wadliwych opon, które przecież sam widział że są proste i wyważone. Po dyskusji wytłumaczyłem, że nie jest pierwszą osobą, która tak twierdzi i że to od napędu lub detal w zawieszeniu, którego jeszcze nikt nie sprawdził. Potwierdził, że miał już taką sytuację gdzie klient z golfa miał suche przeguby wewnętrzne, które się zacierały i wprawiały auta w drgania. Przekonał mnie, żeby to sprawdzić, podczas prac jego pracownik stwierdził że tuleje tyle w wahaczu "silentblock" (OE) były nieco luźniejsze i miękkie stwierdził: "to z pewnością wina tych tulei", nie wiedząc jednak dlaczego zgodziłem się na wymianę tylnych tulei wahacza na zamiennik marki febi. Jak się okazało, później dużo gorszych niż wcześniejsze, które ponownie zostały wymienione na lemfordera (febi było miękkie jak plastelina i uderzało przy gwałtowniejszym ruszaniu i cofaniu). Wszystko to niczego nie dało, auto zachowywało się bez zmian. Mam u siebie odcinek nowej obwodnicy, więc łatwo sprawdzić czy coś się zmienia na lepsze lub na gorsze. Zaraz po tym zaczęło wyć łożysko lewe ( wynik demontażu i montażu lewej pół osi podczas dokręcania) ale nie mam pretensji do nikogo ponieważ i tak musiało być w takim wypadku słabe, przy okazji mając nadzieje że to coś zmieni wymieniłem poduszki amortyzatora wraz z łożyskiem firmy lemforder, czułem że miały delikatne luzy. Nadal bez zmian. Jednak, że jazda autem była nie komfortowa i każdy kto do niego siadał twierdził, że mam nie wyważone opony, nie dawałem za wygraną. Pojechałem do Rzeszowa do firmy HPA, przedstawiłem sprawę i od razu wzięto się za robotę, zaczęli od doważenia kół na aucie, wtedy wyszło że coś jest nie tak. Ściągnieto każdą oponę i zrobiono test jezdny urządzeniem Hammer (koszt 100 zł) na którym wyszło że jedna opona mogła (jednak nie musiała) odpowiadać za stan rzeczy. Odetchnąłem z ulgą, ponieważ pomyślałem, że kiedy kupię nowe Pirelli będę miał problem z głowy. Jednak byłem w błędzie. Kupiłem opony i to nie dało kompletnie nic. Bicie, któro przenosiło się na całe auto i nasilało przy skręcaniu, doprowadzało mnie do pasji. Powiedziałem że nie dam się i doprowadzę sprawę do końca. Zacząłem sam diagnozować. Ponownie zwróciłem się do mechaników, którzy smarowali przeguby i wymieniali tuleje, żeby wymienili prawy przegub wewnętrznych (wcześniej przy smarowaniu nie było żadnych śladów zużycia, jednak jak mi wiadomo nigdy nie będą one widoczne). Ta wymiana również nic nie dała, skoro tak oznaczało to, że to może być strona lewa (kierowcy) i wymieniony przegub, oryginalny jest dobry i można go zamontować na lewą stronę. Tak też zrobiono. Efekt był zaskakujący, nie udało się usunąć wszystkich drgań, jednak nie były one tak agresywne, nie biło tak mocno jak wcześniej i nie podczas tych prędkości (wcześniej od 60 do 90 km/h teraz odczuwalnie ale delikatniejsze "podskakiwanie opony" podczas 40 km/h 60 km/h następnie równomierne mrowienie do 120km/h). Pomyślałem że już po sprawie nie potrwało to jednak długo. Czwartego dnia wszystko wróciło jakby z nasiloną siłą. bicie na prostych kołach jaki i przy skręcie (prędkości 60 - 90 km/h) znów nie dawały mi spokoju, bałem się szarży ponieważ przy wyższych prędkościach nie da się jechać. Pomyślałem, więc o wymianie całej lewej półosi na nową firmy GSP, ponieważ wcześniej mechanicy zauważyli jak silnik chodził na boki, kiedy był w powietrzu na włączonym pierwszym biegu i koła toczyły się na wolnych obrotach, po zatrzymaniu lewego koła chuśtanie na boki ustało, podobnie pracowała wtedy cała półoś ( nie równo, toczyła się jak jajo). W ubiegły czwartek wymieniłem półoś o której mowa, niczego to nie zmieniło. Zostałem ze starą dobrą osią. Wymieniono mi połowę zawieszenia. Zjeździłem nie zliczone litry paliwa, wszystko dlatego że trafiałem na niedouczonych mechaników, którzy kiedy zauważyli że jestem zdesperowany i zapłacę każdą (no prawie każdą) cenę, aby móc normalnie jeździć ciągli ze mnie ile się tylko dało. Proszę was o pomoc. Bicie występuję w różnych przedziałach prędkości i bez różnicy czy auto jedzie z luzem czy na gazie ( typowe dla krzywej półosi i przegubu). Nic nie wyje, łożyska w piaście, skrzyni pracują cicho. Opony są nowe a obręcze sprawdzone na teście jezdnym. Dwumasa została wymieniana przy 90 tys, auto odkupiłem od kobiety, która jeździła autem po mieście Koln. Na tą chwile auto ma 150 tys. km i jestem zrezygnowany i na pewno jest dobra, również przeprowadzałem test. Proszę Was o pomoc. Bo nie wiem co mam robić dalej, do auta włożyłem już ok. 3 500 tys tyle pochłonęły wszystkie modyfikacje, na które namawiali mnie mechanicy w celu usunięcia usterki. Jeden nawet stwierdził, że trzeba jeszcze wymienić wtryski bo to one nie równo dawkują (absurd). Jeśli ktoś ma jakąkolwiek wiedzę na ten temat lub przeżył podobny dramat proszę o pomoc.
Grzegorz