Witam mam takie pytanko jak wyglada tak naprawde w praktyce zakres gwarancji dla turbosprezarki.
Kwestia jest taka,ze moja turbina pojechala do regeneracji gdzie zdiagnozowano ze walniete jest uszczelnienie i wymieniono.Za calosc (wraz z montazem i kosztem warsztatu) zaplacilem 850 zeta.W trakcie montazu okazalo sie jednak ze turbina zdrowo przeladowuje(juz po regeneracji), Robert musial zdjac program z dolu (byla podejrzenie ze to zaworek n75).Pojezdzilem tak dwa tygodnie (te terminy w TUne up;) i na nastepnej wizycie okazalo sie ze to nie zaworek.Robert wysnul hipoteze,ze zniszczone moze byc samo "zeliwo" w turbinie i najlepiej by ja wymiec na nowa.
ALE jak troche nad tym pokombinowalem to z drugiej strony zaklad regenerujacy powinien zrobci wszystkie testy i ustalic zakres uszkodzenia turbiny,ewentualnie powiedziec ze nie da sie naprawic lub podac koszt naprawy calosci (tak zebym mogl zdecydowac czy w ogole chce).Teraz troche sie czuje przekrecony na tym,bo zaplacilem za jakas tam usluge ktora miala przywrocic sprawnosc i jesli bede musial kupic nowa to praktycznie kolo 800 zeta mam w plecy (a to prawie 25% ceny nowej).
Nie chce tez robic niepotrzebnej afery,wiec chcialbym sie dowiedziec jak wyglada praktyka w takich sprawach.
No i po tej regeneracji zaczela cos mocno gwizdac w zakresie 1800-2200,cos jak wiertlo wysokoobrotowe u dentysty,wkurwia mnie ten dzwiek strasznie.