Zdążyłem przelecieć p forum pod kątem przypadłości mojego Leona, ale czuję, że mój przypadek jest trochę inny.
Napiszę wręcz, że na mojego Leona rzucono jakąś klątwę, bo to, co się z nim dzieje, ociera się o mistycyzm
Używam go od pięciu lat i jak dotąd, nie sprawiał prawie żadnych problemów, mimo prawie 150 000 km na liczniku.
Specem żadnym nie jestem, bo cały czas byłem przekonany że mam silnik 8V, a kiedy sprawdziłem dziś numer VIN, okazało się, że to silnik BCB, który ma 16 zaworów.
Ale do rzeczy.
DO gazowania aut mam awersję, więc silnik jest, i nigdy nie był "skażony" gazem.
Od paru miesięcy silnik został opętany przez duchy. Objawy:
Odpala bez problemu. Zimą i latem, w deszczu i w piękną pogodę.
Dopiero wtedy, kiedy jest już rozgrzany (choć zdarza się też kiedy jest zimny), od czasu do czasu, przy przyspieszaniu zaczyna szarpać, jakby się dławił. Przy wysprzęgleniu często gaśnie. Pomaga szybka redukcja i znowu zapala. Przy próbie przygazowania, wyraźnie się dławi i nie zawsze uda się przywrówcić właściwe obroty.
Kiedy zgaśnie, odpala rozrusznikiem w zasadzie bez problemu. Obroty wtedy nie falują i wszystko gra.
Usterka ta zdarza się losowo. Nie ma reguły. Czasem przez parę dni nie zdarza się nic, po czym przez parę dni z rzędu robi te same numery z dławieniem i gaśnięciem.
Przez pewien czas byłem prawie pewny, że usterka pojawia się, kiedy w baku jest poniżej 50% paliwa.
Byłem przekonany że problem tkwi w brudnym paliwie, filtrze paliwa itp.
Mechanik numer 1 wymienił:
filtr powietrza
filtr paliwa
świece
pompę paliwa
Problem nie zniknął
W dodatku usterka pojawiała się nawet przy prawie pełnym zbiorniku paliwa.
Ps. Muszę dodać, że tankuję ZAWSZE na porządnych stacjach, a nie u "Ryśka"
Pojechałem do mechanika numer 2
Ten sprawdził bak paliwa, przewody paliwowe, i stwierdził, że układ paliwowy jest i był czysty.
Za każdym razem silnik był diagnozowany na komputerze Seata i nie wykazywał żadnych błędów.
Dziś, po prawie 2 tygodniach od wizyty u mechanika numer 2, problem powrócił.
Dlatego zwracam się do Was z pytaniem - co jeszcze mam w Leonie wymienić/sprawdzić, żebym nie musiał wywozić go do lasu i strzałem w potylicę ulżyć sobie i jemu w cierpieniach?
Dodam tylko, że bardzo lubię Leosia i niechętnie bym się go pozbywał.
Pozdrawiam
Mariusz