przez gregg » 28 października 2014, 09:54
Moja przygoda z Leonem to niekończąca się seria usterek i niedomagań silnika. Słyszałem już chyba wszystkie możliwe diagnozy i możliwe rozwiązania, ale nikt nie był niczego pewien. Zacznę od początku, a więc od momentu kupna samochodu.
Auto kupiłem znając jego usterki - zajechany rozrząd i niesprawny EGR. Podczas powrotu do domu nie wyskakiwały żadne błędy, jedynie auto nieco "czkało" podczas jazdy autostradowej i delikatnie falowały obroty w mieście. Odstawiłem do mechanika samochód zlecając te dwie naprawy, a oprócz nich czyszczenie przepustnicy i wymianę płynów eksploatacyjnych i filtrów. Mechanik wykonał usługę, jednak nie umiał wykonać adaptacji przepustnicy. Winą obarczył czujnik kolektora, który po wymianie rzekomo pozwolił na adaptację. Kolejnego dnia, podczas jazdy próbnej, wydarzyły się jednak rzeczy, jak dotąd dla mnie, niespotykane.
Auto w pewnym momencie zgasło. Nie mogłem go początkowo odpalić, załapało dopiero po dociśnięciu pedału gazu. Obroty falowały jak cholera, auto po zapłonie nie reagowało na wciśnięcie gazu. Ruszyłem dopiero popuszczając sprzęgło, wcisnąłem gaz do dechy i ledwie ruszyłem, jadąc "skokami". Doczłapałem się do warsztatu, komputer i diagnoza - lewe powietrze w kolektorze. Facet rozebrał kolektor, wyczyścił, podobno uszczelnił, zaadaptował. Dało radę, odjechałem z warsztatu.
Po około 40-50km jazdy użytkowej po mieście bez większych problemów, znów zaczęły mi mocno falować obroty. Auto straciło kompletnie zrywność. Tym razem winna okazała się jakaś mała rurka, nawet już nie pamiętam od czego, po wymianie której wszystko ustało. Obroty wciąż falowały, ale żadne błędy nie wyskakiwały, użytkowałem samochód względnie normalnie.
Po około 200-300km wyskoczył mi błąd na komputerze, silnik zaczął mocno falować. Zajechałem do innego warsztatu na komputer - wydruk wskazywał EGR. Pomijam kłótnie i odmowę naprawy tego frajerskiego mechanika - pojechałem do innego, który założył mi fabryczny EGR, żaden zamiennik, zaadaptował i jeździłem sobie spokojnie, choć obroty wciąż falowały. Zdarzało się, że podczas jazdy miejskiej, gdy dojeżdżałem do skrzyżowania zmniejszając prędkość, po wciśnięciu pedału sprzęgła obroty spadały do ok. 800, po czym następowało "tąpnięcie", spadały natychmiast do 500 i na sekundę wyłączały zapłon, by równie szybko odbić w górę. Kilkukrotnie silnik zgasł mi na środku skrzyżowania...
Po kolejnych 300-400km wyskoczył błąd, który wcześniej się już chyba pojawiał, ale nikt sobie nim głowy nie zaprzątał - sonda lambda "zbyt uboga mieszanka" Pojechałem do ASO Seata na diagnostykę, bo dość miałem amatorów kwaśnych jabłek.
Specjalista w Seacie sprawdził rozrząd, sprawdził EGR, sprawdził odmę, sprawdził chyba wszystko, co wydawało mu się istotne. Według niego winna jest sonda lambda, gdyż "ona, gdy zwariuje, potrafi rozstroić cały silnik, a wymieniliśmy takich tysiące, nawet na gwarancji, i to pomagało". Zauważył również, że wlew oleju jest luźny (wtf?!), nie jest mocno przytwierdzony i możliwy do poruszania oraz że brakuje takiego małego, plastikowego zaworka łączącego przewód odmy z wlewem oleju. Ja miałem wsadzone plastikowe kolanko, zalane silikonem. Zarządził założenie tego zaworka i jednoznacznie, zaś bez absolutnego przekonania, winą za dotychczasowe usterki obarczył sondę lambda (tą pierwszą, przed katalizatorem).
Zaworek założyłem, ale silnik falował jak szalony, nie dało się jeździć. Wypiep**yłem to dziadostwo, założyłem plastikowe kolanko i jakoś jeżdżę, choć znów wyskoczył jakiś błąd, ale - co ciekawe - nie ma falowania! Pedał gazu jest miękki, auto nie reaguje zdecydowanie na wciśnięcie pedału gazu, nie ma wyraźnego szarpnięcia przy przyspieszaniu. Spalanie w mieście około 9l/100km.
Czy ktoś z was widział kiedyś coś podobnego? Wiecie co może być powodem tego szaleństwa, które ogarnęło mój silnik już pół roku temu? CO mechanik, to inna diagnoza - sonda, przepustnica, kolektor, silnik krokowy i inne cuda. Proszę was o pomoc, o nakierowanie, bo wymienić pół osprzętu silnika i wydać na to 3 tysiące złotych to żadna sztuka. Gorzej, jeśli to wcale nie pomoże, a usterka będzie inna i tańsza do usunięcia...