[PB wolnossąca] Awaria Leona. Czujnik obrotów?

Witam!
Posiadam Leona 1.6 16V 105KM. W ciągu ostatnich 2-3 miesięcy już 3 razy przytrafiła mi się następująca awaria:
Jadąc sobie normalnie moim Leonkiem nagle, nie wiadomo dlaczego obroty spadają mi do zera, zapala mi się kontrolka Diagnostyka* oraz zaczyna pikać i migać kontrolka oleju (oznaczająca najprawdopodobniej niedostateczne ciśnienie oleju - tak przynajmniej jest napisane w instrukcji).
* Kontrolka ta wygląda tak jak na załączonym zdjęciu nr 13, z tym, że bez błyskawicy:
Oczywiście w panice zawsze zjeżdżam na pobocze i gaszę silnik. Próbując ponownie go zapalić niestety nie idzie. Po próbie zapalenia "na chama"- tzn. wciskając gaz na maxa i kręcąc do oporu silnik zapala się, jednak cały czas świeci się kontrolka diagnostyka i miga i pika kontrolka oleju. Dopiero po ok. 30min (jak silnik ostygnie) idzie normalnie odpalić samochód i jechać, jednak dalej świeci się kontrolka diagnostyka, która sama gaśnie po ok. 3-4h.
Oczywiście byłem z tym u mojego mechanika i po podpięciu do kompa wyświetla się jednorazowy błąd czujnika obrotów (jakoś tak specjalistycznie się nazywa, ale nie pamiętam jak). Czujnik ten kosztuje ok. 200-300zł. Mechanik nie polecał mi go wymieniać, bo mówił, że to jest tylko jednorazowy błąd, a nie powtarzający się i nie daje gwarancji, że wymiana tego czujnika załatwi sprawę.
Miał już ktoś kiedyś taki problem? Bardzo proszę o pomoc. Tak strasznie mnie ta sytuacja denerwuje, że najchętniej już jutro sprzedał bym Leona. Rozumiem, że to tylko samochód i każdy ma prawo się popsuć, ale po prostu nienawidzę jak mi się coś dzieje z autem, bo niestety moja wiedza na temat samochodów jest kiepska.
Ale z drugiej strony nie chce go sprzedawać, bo nie chciał bym komuś wciskać "wadliwy" samochód i ściemniać, że on taki ohh i ahh i że jest najlepszy i nigdy się nie psuje. Nienawidzę takiego krętactwa i wciskania komuś kitu.
Będę bardzo wdzięczny za wszystkie porady. Myślałem nad jechaniem do serwisu Seata, ale trochę obawiam się, że skasują mi ok. 300zł za diagnostykę i później z 500zł za jakąś część, a po kilku tygodniach awaria ponownie wystąpi. Nie ma problemu bym zapłacił jakąś tam sumę za naprawę, ale chciałbym mieć pewność, że wymienię odpowiednią część i już mi się ta awaria nie będzie przytrafiała.
Posiadam Leona 1.6 16V 105KM. W ciągu ostatnich 2-3 miesięcy już 3 razy przytrafiła mi się następująca awaria:
Jadąc sobie normalnie moim Leonkiem nagle, nie wiadomo dlaczego obroty spadają mi do zera, zapala mi się kontrolka Diagnostyka* oraz zaczyna pikać i migać kontrolka oleju (oznaczająca najprawdopodobniej niedostateczne ciśnienie oleju - tak przynajmniej jest napisane w instrukcji).
* Kontrolka ta wygląda tak jak na załączonym zdjęciu nr 13, z tym, że bez błyskawicy:

Oczywiście w panice zawsze zjeżdżam na pobocze i gaszę silnik. Próbując ponownie go zapalić niestety nie idzie. Po próbie zapalenia "na chama"- tzn. wciskając gaz na maxa i kręcąc do oporu silnik zapala się, jednak cały czas świeci się kontrolka diagnostyka i miga i pika kontrolka oleju. Dopiero po ok. 30min (jak silnik ostygnie) idzie normalnie odpalić samochód i jechać, jednak dalej świeci się kontrolka diagnostyka, która sama gaśnie po ok. 3-4h.
Oczywiście byłem z tym u mojego mechanika i po podpięciu do kompa wyświetla się jednorazowy błąd czujnika obrotów (jakoś tak specjalistycznie się nazywa, ale nie pamiętam jak). Czujnik ten kosztuje ok. 200-300zł. Mechanik nie polecał mi go wymieniać, bo mówił, że to jest tylko jednorazowy błąd, a nie powtarzający się i nie daje gwarancji, że wymiana tego czujnika załatwi sprawę.
Miał już ktoś kiedyś taki problem? Bardzo proszę o pomoc. Tak strasznie mnie ta sytuacja denerwuje, że najchętniej już jutro sprzedał bym Leona. Rozumiem, że to tylko samochód i każdy ma prawo się popsuć, ale po prostu nienawidzę jak mi się coś dzieje z autem, bo niestety moja wiedza na temat samochodów jest kiepska.
Ale z drugiej strony nie chce go sprzedawać, bo nie chciał bym komuś wciskać "wadliwy" samochód i ściemniać, że on taki ohh i ahh i że jest najlepszy i nigdy się nie psuje. Nienawidzę takiego krętactwa i wciskania komuś kitu.
Będę bardzo wdzięczny za wszystkie porady. Myślałem nad jechaniem do serwisu Seata, ale trochę obawiam się, że skasują mi ok. 300zł za diagnostykę i później z 500zł za jakąś część, a po kilku tygodniach awaria ponownie wystąpi. Nie ma problemu bym zapłacił jakąś tam sumę za naprawę, ale chciałbym mieć pewność, że wymienię odpowiednią część i już mi się ta awaria nie będzie przytrafiała.