W dniu wczorajszym mój leon stał się ofiarą pewnego kierowcy. Leon był zaparkowany równolegle do ulicy, przy krawężniku pomiędzy innymi samochodami. Ulica była dwukierunkowa, Leon stał w kierunku "pod prąd"- tzn strona pasażera była od strony osi drogi.
Drogą jechał samochód (w kierunku takim jak ustawiony był mój leon- czyli nadjechał z tyłu), który z nieznanych powodów zjechał na przeciwny pas ulicy obtarł prawy bok mojego leona (tylne drzwi, przednie i przedni błotnik od strony pasażera), po czym jakby nic się nie stało odjechał.
oto efekt:

Na szczęście mam dwóch świadków, którzy zapisali i zostawili mi za wycieraczką numery rejestracyjne, markę, model i kolor samochodu sprawcy. Oczywiście dostałem zapewnienie telefoniczne, że w razie konieczności stawienia się na komendzie czy w sądzie mogę w 100% liczyć na obydwu świadków. Na nieszczęście kartkę zobaczyłem z okna ok. godzinę po zdarzeniu więc na szukanie winowajcy było już za późno. Zgłosiłem zdarzenie na 997 i następnie z danymi, które otrzymałem od świadka udałem się do wydziału komunikacji KP na ul. Waliców 15. Miła pani zapisała moje zeznania, zrobiła oględziny uszkodzenia i kazała czekać na wiadomości, które będą wysyłać do mnie listownie (chyba nie mam co liczyć na kontakt telefoniczny).
po powrocie do firmy wpisując w google nr rejestracyjny samochodu sprawcy znalazłem taki dokument (umieszczam go bo jest dostępny w internecie na stronie publicznej, jeśli wklejając link na forum złamałem jakiś przepis usunę go):
http://www.policja.waw.pl/download.php?s=1&id=15367
Zrobiło się dla mnie jasne dlaczego sprawca uciekł (dane samochodu się zgadzają, na wyroku nie ma co prawda koloru ale tenże kolor widział świadek jak i został na moich drzwiach).
Czy ktoś z Was był w sytuacji kiedy po stłuczce (wypadku?) sprawca uciekł z miejsca zdarzenia?
Czy ma on w takiej sytuacji szansę uniknąć odpowiedzialności?- rozumiem, że będzie teraz szukał kogoś kto weźmie na siebie winę i przyzna się do prowadzenia jego samochodu.
Czy będę miał problem z pokryciem szkody z OC sprawcy?
No i najważniejsze pytanie: ile to potrwa?- rozumiem, że jak sprawa trafi do sądu może trochę to potrwać.
pozdrawiam



