verton91 napisał(a): verton91
verton91 napisał(a):O, witam w klubie poszarpującego auta... mam ten sam problem od czasu uwaga - wymiany skrzyni biegów przez ASO, który odbył się przy przebiegu 50k km, obecnie mam 230 i problem nadal jest.
Zero błędów, wymiany nie pomogły nic, łącznie z wymianą silnika na inny używany, a niedawno wymiana skrzyni na inną również używaną.
U Ciebie na 99% mechanik składając rozrząd źle zamontował którąś (prawdopodobnie tą od strony pasażera) poduszkę silnika bo prawdopodobnie zdejmował poduszkę, żeby dostać się luźno do całego rozrządu, silnik potem przesunął się nawet o 0,5 cm w krórąś stronę, coś jest napięte i takie skutki, jestem bliski rozwiązania problemu - każdy ruch poduszki na śrubach o 0,5mm skutkuje zmianą w szarpaniu, raz mniej czuć przy odpalaniu ale wtedy nasilają się szarpania przy dodaniu/odjęciu gazu, i na odwrót, jeśli ustawię poduszki inaczej, przestaje (prawie) szarpać podczas jazdy, natomiast łupie całym autem przy odpalaniu i gaszeniu.
to taki mój trop, widzę i czuję zmiany, żadne ASO nie potrafiło sobie z tym poradzić.
Tę opcję z poduchą, też brałem gdzieś w głowie pod uwagę

Swoją drogą, właśnie dlatego nie oddaję aut do ASO, już nawet nie dlatego że drogo, choć wiadomo że to główna przyczyna, ale jak widać nie ma żadnej gwarancji, że drożej oznacza lepiej. Nic, spróbuję z tym paliwem i przedmuchaniem wtryskiwaczy, sprawdzę sobie jeszcze raz tym razem multimetrem aku oraz altka, a później dzwonię do ziomka szwagra i niech oni baniują co pokpili. A tak a'propos jeszcze tego szarpania, no może nie szarpania, ale bardziej drgań wyczuwalnych dosyć intensywnie na kierownicy, przy określonej prędkości samochodu, to przypomniał mi się mój przypadek z Astrą. Hipotezy szpeców były różne, a to uszkodzone gumy, a to źle wyważone koła, zła geometria, krzywa felga, krzywa tarcza hamulcowa itp. Wszystko kręciło się jednak wokół kół i jak się później okazało słusznie, tyle że wszystkie te tropy były fałszywe.. wszystko z wymienionych było o.k. Co sie okazało? Trafiłem w końcu do gościa, który jako jedyny już chyba na Dolnym Śląsku (bo klientelę miał z całej Polski) wykonywał wyważanie dynamiczne kół i bingo! Koła niby dobrze wyważone i stosunkowo niedawno na maszynie podczas przekładki sezonowej, a okazało się że różnica między jednym a drugim z przodu jest znaczna, nie mówiąc o jednym kole z tyłu. To nie miało prawa normalnie jeździć..! Gość (Pan Jarek) wyważył mi koła "w ruchu" i problem zniknął. Można..?

Inna historia, też z tą samą Astrą i tym razem już mająca jak najbardziej związek z tematem, to szarpanie, falowanie obrotów i utrata mocy. Wcześniej wymieniałem rozrząd przy ok. 100k (łańcuch), bo Ople miały kiepskie napinacze i po ok. 100k przebiegu łańcuch się wyciągał i walił po odpaleniu o obudowę, przez co chodził jak rasowy 1.9 TDI

Też różni magicy wymieniali najpierw świece, potem listwę zapłonową, jeszcze raz rozrząd robili, bo niby przeskoczył łańcuch.. W końcu trafiłem do ogarniętych ludzi, którzy kolejny raz rozebrali mi ten nieszczęsny rozrząd i stwierdzili, że jest lekutko wygięty impulsator (czujnik wałka rozrządu), poprawili, złożyli i jak ręką odjął. Oczywiście skasowali tak jak za wymianę rozrządu.. Także w jednym roku wymieniałem trzy razy rozrząd na łańcuchu, za nim trafiłem na kogoś ogarniętego

Dlatego powiedziałem sobie, że już nigdy więcej "bezobsługowych" łańcuchów rozrządu, w żadnym aucie!

-- 25 września 2022, 01:15 --
No niestety, myślałem że po dodaniu do baku specyfiku do czyszczenia wtrysków od Millers'a i zalaniu 98 z innej stacji, problem wypadających zapłonów sam się rozwiąże, ale nic z tego. Na początku jakby lepiej reagował na biegu jałowym, już tak nerwowo nie podrygiwał, ale ostatnio znowu się pogorszyło, silnik głośniej odpala, czasem szarpnie na jałowym, ale najgorzej jest kiedy jadę w miarę jednostajną prędkością przy niskich obrotach, tak ok. 1500-2000, lub odpuszczam nogę z gazu, wtedy silnik dławi się, momentami podszarpuje i generalnie chodzi jak nie to auto. Znów od czasu do czasu pojawia się awaria systemu start-stop i wczoraj zapaliła się kontrolka silnika, która zgasła dopiero rano następnego dnia, jak odwoziłem auto do mechanika. Na OBD-11 pokazuje nieregularne zapłony oraz wypadanie zapłonu na wszystkich cylindrach. Dodam tylko, że te nieregularne zapłony na każdym z cylindrów musiały chyba występować już wcześniej (za nim zaczęli grzebać w aucie), bo komputer zapisał od kilkunastu do dwudziestu kilku tysięcy razy takich nieregularnych zapłonów na poszczególnych cylindrach, choć auto do czasu serwisu jeździło raczej normalnie. Ponad to zmierzyłem w końcu multimetrem napięcie aku i alternatora, aby wykluczyć moją hipotezę o zbyt małym dokarmianiu ECU prądem, przez co głupieniu całego samochodu objawiającego się chociażby tymi komunikatami o awarii dezaktywowanego na stałe systemu start-stop, czy np. nieodpowiedniego prądu dostarczanego cewkom, co może przecież skutkować nieregularnymi zapłonami. Aku miał 12,72 V, natomiast altek 13,2 V. W pierwszej chwili myślę sobie - BINGO!

Albo uszkodzony regulator napięcia, albo niestety alternator do wymiany/regeneracji. Pojechałem do mojego mechanika i mówię jemu o tym prądzie, na co on stwierdził, że mój trop może być słuszny i że ten prąd faktycznie jest zły. Dał mi namiary na typa, który jest ponoć najlepszy w tej materii we Wrocławiu (regeneracja i naprawa rozruszników oraz alternatorów) i od razu odstawiłem do niego auto, w nadziei że zadzwoni do mnie następnego dnia z dobrą nowiną. Niestety, następnego dnia pan oddzwonił i z pewnością w głosie stwierdził, że alternator jest sprawny i wszystko jest o.k, bo to jest altek sterowany przez komputer, który w zależności od potrzeby dozuje odpowiedni prąd. Ja nie odpuszczam i dalej ciągnę temat i pytam człowieka, czy jeśli przy podłączonym mierniku dodawaliśmy gazu i włączaliśmy kolejne systemy pokładowe pożerające prąd, to to napięcie nie powinno się jakoś zmienić (w rzeczywistości z 13,1 - 13,2 V zmieniało się momentami na 12,9 V)? To gość stwierdził ponownie, że nie i że na 100% wszystko jest tak jak być powinno.. A swoją drogą, tak z czystej ciekawości, to może któryś z kolegów przez przypadek w swoim Leonie mierzył prąd jaki generuje altek i czy faktycznie może oscylować cały czas w okolicach 13V? Bo jak na mój gust, to typ pewnie nawet nie pomierzył tego altka, nie mówiąc już o demontażu i sprawdzeniu, ale z drugiej strony, to czy opowiadałby bzdury wiedząc, że jestem od jego znajomego, też mechanika i trafiłem do niego jako wybitnego znawcy tematu.. ? Sam nie wiem.. Choć na mój chłopski rozum i z info wyszukanego w necie, nie ma to dla mnie logiki. Nic, w poniedziałek odwożę auto z powrotem do mechanika i niech baniują dalej. A tak będąc jeszcze w temacie tego prądu, to zastanawia mnie jeden fakt, mianowicie czy po wymianie aku trzeba robić jakąś manualną adaptację nowego aku w ECU, czy komputer z automatu sam dostosowuje parametry do nowej baterii? Bo z jednej strony aku niby naładowany skoro pokazuje na mierniku 12,7 V, a z drugiej strony po przytrzymaniu stop na desce, pokazuje mi 70% naładowania aku..? Może to brak tej adaptacji..? Choć gość który mi wymieniał aku, mówił że nie trzeba w tym aucie nic robić po wymianie. Intuicja mi jednak mówi, że coś tu jest popaprane z tym zasilaniem, a może sam komputer nie ogarnia tematu..? Świece nowe, cewki wszystkie cztery raczej by nie padły na raz, podobnie jak wtryskiwacze, paliwo zmienione, rozrząd (pasek) raczej nie przeskoczył, bo auto straciłoby moc i falowałyby obroty (przerabiałem już temat w Oplu;), trop pt. poduszka silnika jak najbardziej o.k jeśli chodzi o drgania czy szarpania, ale jak to się ma do nieregularnego zapłonu? Też nie to. Zostają dwie opcje, jedna dotycząca niewłaściwego sterowania osprzętem silnika przez ECU, a druga stricte mechaniczna. Z mechanicznych kwestii do głowy przychodzą mi takie tematy jak: odma, przepływomierz, czujnik wału lub wałka rozrządu, elektro-magnez zmiennych faz rozrządu, nieszczelny dolot i to chyba tyle z pomysłów na dziś

Z jednej strony raczej obstawiałbym coś, co mogło mieć związek z wykonywanym wcześniej serwisem, bo faktem jest, że auto właściwie zesrało się po wizycie u mechanika, a ja w aż tak niefortunne zbiegi okoliczności nie wierzę, natomiast z drugiej strony pierwsze symptomy wskazujące jakiś problem z zapłonem (raz oficjalnie wystąpił błąd wypadającego zapłonu na 2 cylindrze i delikatnie nierówna praca na jałowym na zimnym silniku przez chwilę dosłownie i baaardzo rzadko incydentalne według Żony, lekutkie drgania stojąc na światłach) czy pojawiającymi się dziwnymi błędami, jak chociażby awaria start-stop, pojawiły się jeszcze za nim auto trafiło do serwisu. A to z kolei mogłoby sugerować, że problem był już wcześniej (duża liczba nieregularnych zapłonów na poszczególnych cylindrach) i dopiero po ich ingerencji coś być może zostało naruszone (jakaś wtyczka, czujnik, przewód..?) i niekoniecznie coś, co miało związek z wymienianymi przez nich podzespołami. Od tego myślenia rozsadza mi już głowę, ale wizja wymiany połowy auta w ramach diagnostyki na chybił trafił spędza mi sen z powiek, bo skąd wziąć kasę na takie zabawy, tym bardziej że na sam serwis wydałem już ponad 2400pln.. W jaki sposób skończy się ten koszmar przypominający szukanie igły w stogu siana, oczywiście dam Wam znać, bo z tego co widzę, to problem nierównej pracy silnika i wypadania zapłonów, choć oczywiście jego przyczyn mogą być dziesiątki, nie jest wcale nowy i wbrew powszechnej opinii o zajebistości poprawionych silników TSI względem generacji EA111, trapi całkiem sporą liczbę użytkowników aut z grupy VAG.