...a wszystko zaczęło się tak: jakiś czas temu (chyba pod koniec sierpnia lub na początku wrześnie) podłączyłem się pod jeden z tematów bo miałem pojedynczy problem z zapaleniem leona, i wtedy kilku kolegów napisało mi co mogło być przyczyną, nie wiem dokładnie co było ponieważ do wczoraj wszystko śmigało jak trzeba i nie wnikałem, tym bardziej że wtedy po tych wskazówkach zbadałem auto metodą "na dotyk" to znaczy poruszałem wszystkim, wymacałem go i gitara. ale wróćmy do tematu, tak jak napisałem wczoraj chcąc przestawić auta w garażu, próbowałem odpalić leona i po chyba 6 - 7 sekundach z trudem udało mi się go odpalić, wycofałem i wjechałem z powrotem do garażu ale to mnie za niepokoiło i otworzyłem maskę i widziałem przez ten przeźroczysty wężyk jak już na wyłączonym silniku paliwo ucieka ze silnika/cofa się do filtra i pewnie później do baku, ale nie miałem czasu się bawić bo jechałem do pracy. W pracy jeden z kolegów doradził mi abym sprawdził sobie czy ten zaworek przy filtrze paliwowym jest sprawny i czy nie przepuszcza gdzieś/ewentualnie czy nie łapie lewego powietrza. Po powrocie zabrałem się za delikwenta, i oczywiście po kręceniu około 8 sekund leon załapał i tak sobie pyrkał przez około 2 minuty, w tym samym czasie miałem otworzoną maskę i widziałem że wężykiem do pompy idą bardzo duże ilości powietrza co wskazywało by na jakieś nieszczelności w układzie paliwowym. Nagle po tym czasie silnikiem tak jakby zaczęło lekko telepać zaczęły spadać mu obroty i zgasł na amen, tylko usłyszałem jak wyraźnie paliwo wróciło do baku bo było słychać charakterystyczny dźwięk ściekającego płynu i bulgotanie i w wężyku było pusto, ale do tego usłyszałem jeszcze takie charakterystyczne syczenie właśnie dochodzące od tego zaworka na filtrze paliwowym i nie czekając zbyt długo wyjełem go i podłożyłem pod niego jeszcze jedną gumową podkładkę. Następnie zdenerwowany tym bardzo wskoczyłem do auta i próbowałem odpalić go jeszcze raz ale na nic zdały się moje próby, paliwo zaciągnął sobie z powrotem bo widać je w wężyku, spod tego zaworka nie słychać już syczenia a leon nie chce zapalić nadal, dodam że nieco zmęczyłem mu akumulator i teraz się ładuje i rano będę walczył znowu. Dodam że jak kręciłem to włączyły mi się kontrolki od abs i tcs. Mam natomiast kilka pytań:
1. Czy to może być śmierć pompy(VP37???), wiem że mam dwie (silnik ASV), jedną w zbiorniku a drugą przy silniku, jak to ogarnąć żeby ewentualnie sprawdzić która nie działa/ lub działają obydwie i szukać innej przyczyny?
2. czy może któryś z przekaźników padł, jak to sprawdzić i który przede wszystkim??, jak je sprawdzić w warunkach domowych bo mnie mam żadnego sprzętu diagnostycznego, nawet głupiego miernika, a auto jest unieruchomione i raczej nie pojadę na diagnostykę:(
3. czy gdzieś nie ma przypadkiem jakiegoś elektrozaworu który mógł się "posypać" i teraz paliwo nie dochodzi|? lub jeszcze jednego zaworka zwrotnego który mógł się "zasyfić kompletnie i silnik nie dostawał odpowiedniej dawki paliwa przez co mi zgasł?
Dodam jeszcze że filtr paliwa wymieniałem jakieś 7000 kilometrów temu także raczej jest czysty, paliwo w baku jest na 110%, dwa dni temu jeździłem w cztery osoby i na autostradzie nie było nawet najmniejszego objawu który wskazywałby że coś jest nie tak - autko jak zwykle dawało radę i elegancko przyśpieszało przy wyprzedzaniu etc., bezpieczniki wszystkie sprawne...
Proszę o pomoc panowie bo nie mam pojęcia co i jak , pierwszy taki mój przypadek w życiu. Pozdrawiam Tadeusz.
p.s. przepraszam jeśli coś namieszałem lub niezbyt po "polskiemu" napisałem ale jestem zdenerwowany tym wszystkim i w ogóle...bo bez auta jak bez nóg :/