Jestem 3 miesiące właścicielem Leona 1.9TDI 144km(nominalnie miał 110) z 2001 roku o przebiegu 115tkm(tyle przynajmniej pokazuje licznik). Zrobiłem nim już 10tkm i jak do tej pory nie miałem żadnego problemu i nie włożyłem w niego dosłownie złotówki, aż do zeszłego tygodnia.
Zacznę od tego jak się to stało. Ruszając dość ostro ze świateł nagle coś zaczęło się tłuc, wyłączyłem od razu silnik i się zatrzymałem. Podniosłem maskę do góry i zobaczyłem opadnięty silnik, zadzwoniłem do znajomego mechanika i gdy on zobaczył to postawił diagnoze - urwane poduszki(czy coś podobnego). Zaholowałem go do zakładu i po wstępny oględzinach okazało się że są zerwane śruby od łapy mocującej silnik( z lewej strony patrząc z przodu samochodu). A następną rzeczą którą usłyszałem było to że łapa trzymała sie tylko na 2śrubach gdyż trzeciej nie można było zamontować ponieważ w miejscu gdzie powinna być śruba nie ma nic- jest urwany(czy wyrwany) blok silnika. Dosłownie się przeraziłem. Mechanik powiedział abym zrobił tak aby tylko samochód jeździł i go od razu sprzedał bo to znowu kwestia czasu aż śruby zerwą się ponownie. Ale mnie to nie odpowiada po pierwsze strasznie to samochód o jakim marzyłem i nie chce go zmieniać (chyba że na leona II
Zrobiłem Leonsja i zarazie nim śmigam ale chce go zrobić aby to sytuacja się nie powtórzyła. I mam pytanie co zrobić w takiej sytuacji? Wymienić blok czy wstawić nowy(używany) silnik?
Z góry dziękuje za pomoc.