Ostatnio miałem bardzo nieprzyjemną sytuację. Po 2 miesiącach posiadania bezwypadkowego Leona w bardzo dobrym stanie, bajka się skończyła. Totalnie naj***ny gość wjechał w mój samochód uszkadzając przy tym tylny zderzak i nadkole oraz delikatnie zarysowując drzwi, błotnik i kołpak. Po lekkiej zadymie przyjechała policja, także mimo, że sprawa trochę potrwa, nie powinno być problemu ze ściągnięciem pieniędzy.
Oto uszkodzenia:







A oto kosztorys naprawy:


Jak widać, ubezpieczyciel zupełnie olał zadrapania na drzwiach, błotniku i kołpaku. Wycenione są szkody tylko na zderzaku i nadkolu, mimo że mobilny rzeczoznawca widział uszkodzenia na pozostałych elementach i robił im zdjęcia. Wiem, że są to "szczegóły" jednak drzwi i błotnik powinny zostać zakwalifikowane do malowania, ponieważ zadrapania są do podkładu. Czy w tej sytuacji powinieniem odwołać się od wyceny? Oczywiście bez sensu malować oryginalny element ze względu na kilku milimetrowe zarysowania, jednak moim zdaniem powinno to zostać uwzględnione w wycenie.
Zastanawiam się nad naprawą w ASO Komot w Cz-Dz, czy ma ktoś doświadczenia z jakością ich usług? Chodzi mi przede wszystkim o poziom ich lakierni, bo mam alergię na kiepską robotę lakierniczą.