to mój pierwszy samochód wyposażony w czujnik zużycia okładzin hamulcowych, w związku z czym nie miałem wcześniej z tym ustrojstwem styczności.
Dotychczas klocków używałem do końca - jak już okładziny były na zaniku (~2mm), klocki zaczynały szeleścić i wtedy je wymieniałem.
Po 25kkm zapaliła mi się kontrolka ostrzegająca o konieczności wymiany klocków, ale tak na oko (pomijając sam przebieg), to nie zużyła się nawet połowa grubości okładzin:

Czy naprawdę takie klocki są już do wyrzutu? Żadnej zmiany w ich zachowaniu (hałas/skuteczność) nie obserwuję, a nie chce mi się ich zdejmować, żeby sprawdzić czy np. nie ma tam zatopionego jakiegoś twardego elementu (np. mocującego), który może tarcze zniszczyć.