Silnik wyłączyłem i z obawy przed walniętym paskiem nie chciałem za nic w świecie uruchamiać. Do Szczecina dojechałem lawetą.
Mechanik obejrzał furkę. Z zewnątrz i z dołu - nic złego, myślałem że może łapa/poduszka poszła i silnik po prostu zaczął tak latać. To jednak nie to, przez CB jeszcze w czasie tej sytuacji dowiedziałem się że zaczął mi dymić i kierowcy za mną wydawało się , że pluje oliwą. Sprawdziłem wydech - na szczęście suchy.
Rozrząd sprawdził mechanik - jest OK.
Powiedział jednak że nie pali na 1 gar i wg Niego albo dół albo góra silnika mogła powiedzieć papa...
Jutro z rana przy Nim zabieram się za rozkręcanie góry.
Czy ktoś przechodził przez coś takiego ? Może mógłby mi coś doradzić? Panowie , co myślicie.
Dodam tylko że silnik pracując na 3 garach strasznie w komorze lata. Wiadomo.
hmm jeśli to byłoby coś niestety bardzo grubego to może jakaś sugestia co możnaby przy okazji wymienić na mocniejsze/wydajniejsze
Przed tym zdarzeniem auto było programie i na wtryskach od Transportera. moc 148,5 i 325 NM . Silnik to ALH. Proszę o pomoc. Serdecznie przy okazji pozdrawiam życząc szczęśliwego nowego roku.