w ogóle dziś rano mnie z ojcem zamurowało, odpalam auto mamy jechać do Warszawy, słucham coś tak głośno chodzi, coś tak jakby stuka, terkocze (WTF?!), patrzymy bagnet - oleju ubyło, a od zalania Motulem X-CESS nie ubyło ani kropli, więc czemu nagle miałoby to się stać? Do tego ubyło też płynu G12 w zbiorniczku

Co to może być? Ojciec na pierwszy rzut oka "uszczelka pod głowicą" albo "uszczelniacz",
ja się tam nie znam, ale Was zapytam o pomoc.
Nie wiem czy to istotne, ale raz miałem taką akcje mogło to być jakiś miesiąc temu może troche dłużej, że nowy czujnik temperatury nie został uszczelniony wystarczająco dobrze i wylał się płyn (ten co daje na deske rozdzielczą temperature) i temperatura skoczyła do ~110 stopni. Szybko się nie wylewał, bo dopiero temperatura skoczyła wyżej po przejechaniu hmm ~10-15km. Wiadomo jak tylko zobaczyłem temp. i gorący płyn, który się wylewa i spod maski się nim kopci to zjechałem na bok i szybko zgasiłem. Poszedłem po wode na stacje, zalałem do pełna i wróciłem do domu z dolewkami po drodze, wtedy już temp. była normalna 90 stopni.
VAG nie wykrywa nic, nawet o dziwo zawór N75 po wyczyszczeniu nie wywala błędu
Całkowite NO FAULTS.
POMOCY

