witam, nie chcę otwierać nowego tematu dlatego podpinam się po ten. Mianowicie chodzi o to że dzisiaj miałem dziwny przypadek i nie wiem czy już mam się martwić na zapas czy ten typ tak ma, a chodzi o to że: odpaliłem leona popołudniu, jak zwykle zapalił od strzała i podjechałem do kolegi który mieszka około 500 metrów dalej, zajechałem do niego i zgasiłem auto, po około 45 - 50 minutach próbuję odpalić a tu "zonk". pierwsze podejście kręci rozrusznikiem jak szalony bo akumulator mam zdrowy i tak przez około 4 sekundy pokręciłem i przestałem zdziwiony bo zero reakcji silnika, tak jakby paliwo nie dochodziło. wyłączyłem zapłon po sekundzie następna próba i tym razem nieco dłużej i też zero reakcji - kręcenie na sucho, znów wyłączyłem zapłon i dopiero przy trzeciej próbie z bólem załapał po około 5 sekundach kręcenia. dodam że jak byłem u kolegi miałem dość głośno włączoną muzykę ale przez taki krótki okres myślę że aku nie osłabł, tym bardziej że kręcił bez problemu. ropy też mam pół baku bo wczoraj tankowałem, szkoda że po pierwszej próbie nie sprawdziłem czy paliwo jest w przewodzie

, po tym jak zapalił to przejechałem się około 8 kilometrów i ciągnął od dołu jak zwykle równo i bez jakiś szarpnięć, następnie odstawiłem auto na godzinę i później bez problemu odpalił od strzała jak to zwykle bywa bo dbam o silnik. silnik to 1.9 tdi asv 110 koni seryjny bez żadnych przeróbek i zmian. proszę o opinię na ten temat lub/i rady, pozdrawiam Tadeusz. p.s. auto mam już rok i to pierwszy taki przypadek.