Szukałem po całym forum tematu apropo braku jakiegokolwiek znaku życia po przekręceniu kluczyka, ale takiego nie znalazłem na forum jaki mnie dopadł...
Więc opowiem moją historię..
Zostawiłem pewnego pięknego wieczoru mojego Leosia na zewnątrz, tj. nie w garażu. I nie schowałem go na noc do schronu. Rano przy próbie odpalenia,zero reakcjiani jakiegokolwiek dźwięku. Piękne zwierzątko, bliżej znane pod pseudonimem "kuna" przegryzło kabelstartowy rozrusznika. No to go pozwijałem, pokleiłem i dalej nic;/ Zero reakcji. Okazało sie ze to była kostka stacyjki która szybko wymieniłem:) I samochód jak nowy
Niedawno, koncem grudnia przydażył sie mi nie miły wypadek. Pekła mi miska olejowa po kontakcie z jakimś rzadkim wgłębieniem w asfalcie... Mowia ze to bardzo rzadki w Polsce okaz dziury w asfalcie. No ok, wymieniłem miske, przepłaciłemza olej ismigam dalej. Pewnego pieknego dnia, po przejechaniu dłuższej trasy(zimno było wiec w samochodzie grzałem), po wyłączeniu silnika nie dało sie go odpalić..