Ze skrzynia biegow mi sie uspokoilo, ale od paru tygodni mam inny problem. Po przejechaniu nawet krotkiej trasy czuje, ze silnik jest duzo bardziej goracy niz zwykle. Do tego dochodzi takie delikatne szarpanie przy przyspieszaniu, ale inne niz przy zasyfionej przepustnicy. Po prostu nie wskakuje na obroty plynnie ale go zmula tak co sekunde. Czasem nie odpala za pierwszym razem - musze dodac gazu i czuc straszne szarpanie, silnik chodzi nie rowno - mam wrazenie jakby nie wszystkie cylindry pracowaly - gdy go tak odpale to wtedy ten spadek mocy i szarpanie przy przyspieszaniu jest wyrazniej odczuwalne. Czasem na jalowym jak pare razy przygazuje to slychac takie male eksplozje. A czasem (rzadko) odpale i wszystko jest cacy. Czasem na autostradzie zaczyna szarpac ale to baaardzo i wskazowka obrotow szaleje - w ulamku sekundy potrafi spasc z 4500 do 1000 i w gore i w dol i tak kilka razy - po czym wszystko wraca do normy - tak jakby paliwa nie dostawal? I silnik grzeje sie duzo bardziej - chociaz nie przekracza nigdy niby tych 90ºC - moze to nie silnik ale spaliny, bo znam moje auto i czuje ze temperatura jest wyzsza - szczegolnie czuc to w lewym tylnym nadkolu po wsadzeniu reki - czasem jest tam bardzo goraco - podczas gdy prawe zimne - od tlumika? Wina tych eksplozji? Czasem jak mu depne w dluzszej trasie i zaczyna szarpac i wariowac to jak wysiade to jest taki delikatny smrodek podtopionego plastiku lub gumy - od tlumika?Znajomy zlota raczka twierdzi, ze to wina wtryskow, ktore trzeba przeczyscic - co Wy na to? Moze to bedzie cos innego?
Ale dzisiaj to juz wystraszyl mnie na maksa. Zmienilem mu olej nie dawno z 20W50 na 15W40 - wiec logiczne jest ze wiecej bierze. Po zmianie typu oleju robie mu wymiany po 10.000 km, nie dalej jak 4 dni temu musialem mu dolac 1.2 litra, jade sobie dzis po miescie zaczyna szarpac jak zwykle (wskazowka obrotomierza normalnie zaczela wariowac) i silnik gasnie. Probowalem go odpalic pare razy - tym razem sie nie dalo - zapalila sie za to kontrolka oleju! Zbladlem, bo myslalem, ze zatarlem - ale przeciez 4 dni temu dolalem olej. Probowalem odpalic jeszcze raz - ni chuchu. Awaryjne, zagladam pod auto - asfalt suchy - ani kropli, poczekalem pare minut szukajac telefonu po lawete, sprawdzam olej - jest na full - wiec jakim cudem mi sie zapalila kontrolka oleju? Po sprawdzeniu oleju - odpalil jakby nigdy nic, kontrolka nawet nie mrugnela i pojechalem do domu. Ki pieron? Jakim cudem zapalila sie kontrolka oleju jak oleju nie brakuje?
Nie odbierajcie tego postu jako paniki - ale faktycznie Leon mi sie sypie - mial ktos z Was podobny przypadek?
Anegdotka - kupilem Michelinki Primacy HP - po 3 dniach rozwalilem obiena kamieniu - 240 euro poszlo na wysypisko - boli ooooj boli....
Szczesliwego Nowego wszystkim!