Witam
Przy tych mrozach mój leon ciężko pali, zakręci kołem ze 2-3 razy zaskoczy, ale przez jakieś 10s nierówno chodzi no i przy odpaleniu wali strasznego dyma. Wczoraj oddałem go mechanika, żeby mi to wszystko zrobił, dziś go odebrałem i pytam gościa co było i co zrobił, a on, że tylko świece wymienił ale dalej cięzko pali

no to jak Pan zrobił jak Pan nic nie zrobił, a on mi na to, że to jest już dobrze, świece były zakopcone więc wymienił, ale żeby było idealnie no to trzeba już turbo sprawdzać itp. Pokaż Pan to, przekręciłem kluczyk i standard 2-3 razy zakręcił ale już bez chmury i telepawki, aaaa i jeszcze dodał, że podkręcił mu obroty przy starcie( czy to zdrowe dla silnika? ) no ale co najlepsze, zapłaciłem i odjechałem, przejechałem jakies 10 km chcę włączyć ogrzewanie, a tu cisza, nadmuch nie chodzi, na panelu od klimatronica nawiew sam sie zmiesza zmniejsza i tak sobie lata z góry na dół, ale nie dając w ogóle ciepła, nawrót wracam do gościa, chcąc sobie wyczyścić szybę włączam spryskiwacze, a tu nic! cisza, nawiew nie chodzi, wycieraczki nie chodzą, światła nie świeca i kierunki nie chodzą, mówie k...a! zabije typa, wpadam do niego mówię co i jak a on coś poruszał w stacyjsce i mówi, że to prawdopodobnie kostka, albo cała stacyjka do wymiany no i tu jest moje pytanie, co może być powodem tego i czy czasem ten tuman niczego nie popsuł, bo przed wizutą u niego wszystko było ok.
Z góry dziękuję